Wakacje z przyjaciółmi

Jaga
Niedziela, Nr 36/1992 r.

2018-01-29 23:59:43

Drogi Przyjacielu!

Mam Ci tyle do powiedzenia.

Lipiec, upały, pora wakacji... Każdy pragnie pobyć na świeżym powietrzu, w lesie czy nad wodą. Niestety, nie wszyscy mają okazję wyjechać z miasta.

A cóż dopiero niepełnosprawni... Z wyjazdem ludzi poszkodowanych przez los, unieruchomionych w wózkach inwalidzkich są duże problemy.

Dla niepełnosprawnych z Częstochowy stało się to możliwe dzięki Wspólnocie "Betel". Ruch ten zapoczątkował młody człowiek - Andrzej. Klerycy razem ze studentami i innymi ludźmi dobrego serca zapewniają pomoc oraz opiekę chorym i samotnym. To dzięki nim odbył się w tym roku dziesięciodniowy obóz dla niepełnosprawnych.

Po małych, a szybkich decyzjach co do zmiany miejsca wypoczynku przyjechaliśmy do Giżycka orbisowskim autokarem, wynajętym przez nas na ten wyjazd. Konieczny do wyposażenia sprzęt i prowiant przywiozła specjalna furgonetka - dar Ojca Świętego dla niepełnosprawnych, przystosowana do przewozu wózków inwalidzkich, a wyposażona przez Wydział Charytatywny Częstochowskiej Kurii Arcybiskupiej. Jak bardzo była ona przydatna przez cały czas trwania obozu...

Zatrzymaliśmy się w ośrodku studenckim "Almatur", tuż nad samym jeziorem Niegocin. Pierwszy dzień, niedziela, przeszedł na luzie. Na Mszy św. byliśmy w kościele św. Kazimierza, a dokładnie w kaplicy nowo wznoszonej świątyni, przylegającej do starego kościoła św. Brunona. Potem powędrowaliśmy do kościoła ewangelicko-augsburskiego. Niektórzy o własnych siłach, inni prowadzeni czy pchani na wózkach przez naszych przemiłych opiekunów, wspaniałych aniołów stróżów, tak bardzo pomagających nam na co dzień. Wysłuchaliśmy tam koncertu organowego w wykonaniu asa polskiej organistyki, Joachima Grubicha.

Następnego dnia była możliwość popływania na kajakach. Tak, dobrze czytasz! Dwuosobowa załoga: niepełnosprawny i opiekun, oboje w kapokach - na wszelki wypadek. Takie rejsy były jeszcze parokrotnie ponawiane. Wspaniała pogoda zapewniła możliwość opalania się i bezpośredniego kontaktu z jeziorem przez cały czas trwania obozu.

Duża rozpiętość wieku uczestników naszego obozu, od 10 do 81 lat, stwarzała wprost rodzinną atmosferę, co bardzo ułatwiło współżycie. Wynieśliśmy z naszego spotkania bardzo dużo miłych wspomnień po wszystkich przeżyciach, wrażeniach i przygodach...

Pod wieczór - Msza św. w budującym się kościele Świętego Ducha Pocieszyciela, by przeżyty dzień zakończyć podzięką Chrystusowi i Maryi za bogactwo przeżyć i wrażeń...

Parafia Świętego Ducha Pocieszyciela przyjęła nas bardzo serdecznie. Ksiądz Proboszcz, budzący u wiernych głębokie przeżycia duchowe i stwarzający sympatyczny klimat spotkania, sprawił, że zostaliśmy tam na dłużej. Wspólnie odbyliśmy rekolekcje. Odprawiliśmy w piątek drogę krzyżową, przeprowadzoną na półtorakilometrowej trasie do krzyża św. Brunona. Trasa ta, szczególnie w swym końcowym odcinku, dla biorących w niej udział, była prawdziwą drogą krzyżową z powodu atakujących nas komarów.

Kontakty z parafią uatrakcyjniło ognisko z mnóstwem zabaw, śpiewów i poczęstunkiem małosolnymi ogórkami. Równie atrakcyjne ogniska mieliśmy także u siebie w ośrodku. Były to bardzo miłe wieczory i noce, przedłużane przez niektórych do rana...

Byliśmy też na koncercie międzynarodowego zespołu "Brener Camp", składającego się z młodych chrześcijan ze Szwajcarii, Niemiec i Polski, którzy tańcem, muzyką, śpiewem i pantomimą wielbią Boga i głoszą Dobrą Nowinę, pełną radości i nadziei.

Otwarcie na ludzi dotkniętych chorobą i atmosfera życzliwości, którą tworzyła nasza grupa, zjednała nam wielu sympatyków i dobroczyńców. Od samego początku wiernie towarzyszył nam mieszkaniec tamtych stron, Józek - nasza nadzieja na przyszłość; pan Antoni obdarował nas przezabawną "rikszą" swojej produkcji.

Najbardziej cieszy nadzieja, że "Betel" rozszerzy się na Giżycko. Ksiądz Proboszcz parafii Świętego Ducha Pocieszyciela, pan Antoni, Józek, chłopcy, którzy pojawili się u nas pod koniec naszego pobytu - wszyscy mogą być początkiem przyszłego ruchu...

W dzień wyjazdu - jak każdego dnia - znów zgromadziliśmy się w świątyni, aby w czasie nabożeństwa podziękować Panu za minione wspaniałe dni. Na twarzach naszych malowała się niewypowiadana słowami prośba: "Panie, spraw, by takie cudowne wyjazdy powtarzały się, aby było ich więcej u nas, i w całej Polsce; by zawsze wnosiły w nasze życie tyle radości i pokoju, co teraz...

Bywaj dobrze!

Zaprzyjaźnione strony