Udało się! Jest Betel.

Krzysztof P. Kosłowski
Boży Posłaniec Rok IV nr 6(52), 4 czerwca 2005 r., ISSN 1509-5916

2018-01-02 22:49:57

Ania ma 27 lat. Kiedy rozbrzmiewają dźwięki muzyki zaczyna tańczyć. Powoli kołysze się w przód i w tył. Lubi muzykę. Marian z kolei lubi piłkę. Ale nie grać w piłkę, a bujać się siedząc na piłce i to krótko. Niektórym wystarcza do szczęścia zaledwie najeść się i spać. Podopieczni Domu Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych „Betel” tacy są. Znaleźli jednak dom.

Po wielu latach poszukiwań odpowiedniej organizacji od marca koordynację domu przy ul. Ceglanej w Kobyłce przejęło Katolickie Stowarzyszenie Niepełnosprawnych „Betel” przejmując cały majątek Fundacji „Jezu, Ufam Tobie” prowadzonej dotychczas przez Jadwigę i Krzysztofa Czaplickich. Fundacja ulega rozwiązaniu. Po wielu latach poszukiwań udało się.
Wcześniej jednak była nieprzespana noc pani Jadwigi i audycja prawie o świecie w radiu Warszawa-Praga. Opowiadano w niej o wspólnocie ludzi, którzy poświęcili się pracy z niepełnosprawnymi. Kiedy trzykrotnie odwiedzili Kobyłkę, szef stowarzyszenia, Andrzej Kalinowski, podjął decyzję: dom na Ceglanej zostanie jednym z 16 autonomicznych domów stowarzyszenia „Betel”, dzięki możliwościom obiektu – dom największy.
W takich miejscach mieszka od 2 do 8 niepełnosprawnych osób. W Kobyłce rodzinę znajdzie docelowo 9 osób plus opiekunowie, których w „Betel” nazywa się socjuszami. Już teraz na stałe zamieszkał w domu ks. Waldemar Pszeniczny, salwatorianin – podobno niezwykły człowiek. Kierownikiem, choć bardzo nie lubi tego słowa, jest pani Dorota Bartosz. Każdy z opiekunów robi to, co w danej chwili jest potrzebne, np. ksiądz często bywa kierowcą.
Małgosia i Ewa mieszkają w domu. Potrafią doskonale umyć okna, przetrzeć podłogę. Marian ma głębokie upośledzenie umysłowe. Są jeszcze Ania, Marek i Piotr. Dotrą jeszcze cztery niepełnosprawne osoby. Największy posłuch pośród nich zdaje się mieć ks. Waldemar. Na pewno tak uważa Ania. Ksiądz doskonale potrafi wyprowadzić ją z autoagresji. Ma w sobie pewną charyzmę. I do najmniejszych nie należy.
Wszyscy socjusze domu mówią zgodnie, że te dzieci uczą ich miłości. Tak też uważa ks. Dariusz Walicki, proboszcz parafii św. Kazimierza Królewicza, na terenie której znajduje się dom niepełnosprawnych. Dzięki jego zainteresowaniu i przychylności, w każdą drugą niedzielę miesiąca o godz. 16 jest odprawiana Msza św. dla osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Najbliższej przewodniczyć będzie ksiądz proboszcz. Pan Krzysztof Czaplicki zauważa, że dzięki temu niepełnosprawne dzieci będą miały okazję bardziej rozwijać się duchowo. Nie można im bowiem odmówić przyjęcia Komunii św. czy życia w Kościele.
– Od kiedy Pan Bóg dał nam Anię, świat się zmienił – mówi wraz z żoną. Cieszą się, że w końcu udało się ich córce Ani zapewnić przyszłość. – Jestem przeszczęśliwa – mówi pani Jadwiga. – Czy jest jakaś matka, która nie cieszy się, gdy jej dziecko ma zapewniony byt? – pyta retorycznie.
Kiedy zapytałam panią Dorotę, w jaki sposób tworzy się rodzinę w domu niepełnosprawnych, popatrzyła na mnie z miną, może nie zirytowaną moją nieświadomością, ale oczywistością odpowiedzi: - Wystarczy z nimi po prostu być. Trzeba z nimi żyć i poznawać. Jak w każdej rodzinie.
„Szefowa” domu zjawiła się tam, gdzie pojawia się problem. Zajmuje się rachunkami, organizuje życie domu.
Pani Jadwiga Czaplica mówi, że Wspólnota „Betel” przejęła dom „Jezusa Miłosiernego” z pewnym wyposażeniem. – Nawet z 40 kilogramami wędlin w lodówce – dodaje z uśmiechem. Szczęśliwa, że spełniło się marzenie, została w „Betel” koordynatorką stowarzyszenia na całe Mazowsze. Poszukuję teraz nowych domów, które zajęłyby się tworzeniem rodzin dla niepełnosprawnych dzieci i młodzieży. Dzieci trzeba uspołeczniać i integrować od najmłodszych lat, potrzebne są także warsztaty terapii zajęciowej. Wtedy dzieci mają dużo większe szanse. A w Kobyłce? Potrzeba w domu wszystkiego, co do życia niezbędne: sery, wędliny, nabiał, artykuły higieniczne itp. Dom wsparli już piekarnia pana Gortata i masarnia „Maretta”. Potrzebni są także inni...

Dom Jezusa Miłosiernego został zamknięty w 2008 r.

Zaprzyjaźnione strony