Światowy Dzień Chorego

Joanna Bar
Gazeta Częstochowska Nr 7(488), 15-21 lutego 2001 r.

2018-01-13 21:56:02

11 lutego - dzień Najświętszej Marii Panny z Lourdes - ustanowiono Światowym Dniem Chorego. Człowiek chory, to nie tylko ten, który wymaga doraźnej pomocy lekarza i pielęgniarki, ale również ten, który przez długie lata zmaga się z chorobą czy upośledzeniem i bardziej niż lekarza, oczekuje ludzkiej pomocnej dłoni. Jest wiele stowarzyszeń i grup, a także pojedynczych osób nigdzie nie rejestrowanych, które cicho, bez rozgłosu, niosą taką właśnie pomoc. Jednym z nich jest Katolicki Ruch Dobroczynny "Betel", który już 10 lat istnieje na terenie naszej diecezji, jako wspólnota chrześcijańskiej przyjaźni charytatywnej. Ruch w 1998 roku otrzymał kościelną osobowość prawną, nadaną specjalnym dekretem księdza arcybiskupa Metropolity Częstochowskiego. Wspólnota nie otrzymuje żadnego wsparcia finansowego ze strony państwa ani samorządu.

Mówi ksiądz Jacek Marciniec:

- Nasze działania są skierowane w stronę osób niepełnosprawnych, ich rodzin i przyjaciół. Pole zaangażowań rozkłada się na trzy działy: wspólnoty spotkania, wspólnoty wspomagające i wspólnoty życia.

- Na czym polegają te działania?

- Wspólnoty życia, czyli domy dla osób niepełnosprawnych są niewątpliwie najpoważniejszą formą pomocy. Wspólnie z upośledzonymi mieszkają w nich młodzi ludzie - wolontariusze, którzy przejmują na siebie rolę stałego opiekuna osoby niepełnosprawnej. Nie jest to 8-godzinny dzień pracy, ale coś w rodzaju rodziny zastępczej. Wolontariusze, razem ze swoimi podopiecznymi tworzą normalnie funkcjonujący dom, z jego wszystkimi konsekwencjami, trudnościami i problemami.

- To przecież bardzo trudne takie całkowite poświęcenie.

- To rzeczywiście trudne. Występuje bardzo wiele codziennych kłopotów, ale jest to również coś głębszego, co daje możliwość samorealizacji.

- Ilu macie podopiecznych?

- Obecnie na terenie archidiecezji funkcjonuje 6 naszych domów: "Osiem Błogosławieństw", przy ul. Pawiej, "Ziarnko Gorczycy" przy ul. Wiolinowej i "Dom im. Tomka Kaczmarka" przy ul. Katedralnej w Częstochowie, a w terenie: "Dom Chleba Powszedniego" w Działoszynie, "Dom Dobrego Pasterza" we Władysławowie koło Opatowa i "Dom" w Myszkowie. Oprócz tego, w Powroźniku pod Krynicą Górską mamy "Dom Chrystusa Frasobliwego" rekolekcyjno-wypoczynkowy dla naszej i nie tylko naszej wspólnoty. W tych wszystkich domach obecnie mieszka blisko 50 osób.

- Czy dużo jest chętnych do życia wspólnie z niepełnosprawnymi i jak długo wytrzymują? Wolontariat, to praca bez wynagrodzenia i spora odpowiedzialność, a młodzi ludzie mogą nawet nie zdawać sobie z tego sprawy.

- Nie ma dużo chętnych, którzy by na stałe chcieli prowadzić takie pełne obowiązku i wyrzeczeń życie. Borykamy się z problemem powołań. Na ogół opiekunowie wywodzą się z członków - założycieli Federacji Wspólnot "Betel". Są to między innymi: Andrzej Kalinowski, Katarzyna Bystra, Aneta Blecharczyk, Dorota Bartosz, Urszula Matysiak. Oczywiście dochodzą też osoby nowe. Nie wszystkie jednak zdają próbę czasu i rotacja występuje. Natomiast od lat, trzon stanowią te osoby, które być może w sposób impulsywny, nie przewidując jak sprawa się rozrośnie, powoływały wspólnotę.

- Dlaczego nazwa "Betel"?

- Jak wzmiankuje Stary Testament Betel, to Dom Boga, hebrajskie określenie palestyńskiego miasta, gdzie patriarcha Jakub miał widzenie nieba-chwały bożej i nazwał je Domem Boga. Chcielibyśmy, żeby nasze domy też były takimi ogniskami miłości i ciepła, ponieważ podopieczni w swoim życiu nie mieli okazji tego zaznać.

- Chyba również w życiu wolontariuszy domy wnoszą zupełnie nowe wartości na zasadzie wzajemnego oddziaływania.

- Tak, podopieczni nie tylko wymagają opieki i pomocy, ale sami potrafią przekazać bardzo wiele. Codziennie uczą nas patrzenia na życie przez pryzmat serca. Nikt nie robi z siebie bohatera, który tylko daje i opiekuje się. My też od nich czerpiemy wartości, gdyż te osoby są niesamowicie bezpośrednie i naturalne. One uczą nas patrzeć na człowieka - jak powiedziałem - przez pryzmat serca. Tu nie liczy się, ile kto zarabia, jaką ma pozycję społeczną, ale: "czy ma dla mnie trochę czasu, czy mnie lubi".

- Z jakich środowisk wywodzą się wasi podopieczni?

- Wywodzą się oni z rodzin patologicznych albo ośrodków szkolno-wychowawczych, w których byli umieszczeni od najmłodszych lat. Są to zazwyczaj sieroty społeczne; osoby z lekkim, umiarkowanym lub ciężkim upośledzeniem. Pochodzą z terenu całej Polski, nie tylko naszej podczęstochowskiej okolicy.

- Czy są instytucje lub osoby, które was wspierają?

- Jedynym stałym źródłem utrzymania domów są renty naszych podopiecznych, ale bywają też ludzie dobrej woli, dzięki którym możemy rozszerzać działalność. Wspomagają nas choćby piekarze. Lech Jędryka od wielu lat zapewnia pieczywo. Finansowo wspiera nas Andrzej Bociański, szef firmy BONEX. Jest też wiele osób, które jednorazowo, szczególnie w trakcie przebudowy, wsparły nasze domy. Cieszymy się z wielkiej przychylności księdza arcybiskupa Stanisława Nowaka, który całym sercem jest z nami. Ostatnio spotkaliśmy się wszyscy na dorocznym opłatku, w gronie prawie pięciuset osób ze wszystkich wspólnot i przyjaciół z różnych stron Polski, których pozyskaliśmy przez te 10 lat.

- W jaki sposób pozyskujecie pomieszczenia na prowadzenie działalności?

- W Działoszynie jest to stara plebania, przekazana nam przez księdza proboszcza w bezpłatną dzierżawę. We Władysławowie gmina przekazała nam starą, zamkniętą już szkołę. Oczywiście, są to budynki, w których trzeba było przeprowadzić remonty i dostosować je do potrzeb niepełnosprawnych.
Dzięki uprzejmości księdza arcybiskupa, 11 lutego przed kościołami naszej Archidiecezji, będzie prowadzona kwesta na otwarcie nowego domu w gminie Koziegłowy. Tam również gmina przekazuje nam budynek starej szkoły i trzeba w nim przeprowadzić konieczne remonty, toteż liczymy na życzliwość i zrozumienie.

- Omawiamy jedną płaszczyznę działania, a pozostałe?

- Pozostałe polegają na konkretnych kontaktach między rodzinami posiadającymi dziecko upośledzone a młodymi wolontariuszami. Oni w określone dni przychodzą do pomocy, odciążając w ten sposób rodziców, którzy spokojni o bezpieczeństwo dziecka, mogą zająć się innymi sprawami. Istnieje też w naszej Federacji "Wspólnota Młodych Duchem", czyli osób starszych wiekiem, które bardzo chętnie angażują się w te działania, chcąc być nadal aktywnymi i pomocnymi.

- Chciałabym przyłączyć się w imieniu "Gazety" i zachęcić naszych czytelników do współpracy i pomocy ludziom chorym.

- Oczywiście. Zapraszam do Biura "Betel" przy ul. Nowowiejskiego nr 3, od poniedziałku do piątku, od 8.00 do 15.00, telefon 368-25-89. Chętnych możemy skierować na spotkania "Wspólnoty Młodych Duchem" czy "Wspólnoty Dzieci Bożych" w Częstochowie lub w innych miejscowościach naszej archidiecezji, gdzie każdy może wybrać odpowiednią dla siebie formę zaangażowania.

- Dziękuję za rozmowę.

Zaprzyjaźnione strony