Połączeni w słabości

Opr. Andrzej Kalinowski

2018-01-13 21:56:03

Wszystkie ogłaszane dni międzynarodowe mają nam przypomnieć o ważności podejmowanego problemu. Tak też dzieje się w przypadku Światowego Dnia Chorego. Jest on po to aby przypomnieć sobie, że są wśród nas ludzie chorzy i niepełnosprawni, którzy nas potrzebują. Ale jest on również po to, aby uświadomić sobie, że ludzie zdrowi potrzebują chorych, bo tylko dzięki nim potrafimy prawdziwie wzrastać i odpowiednio kształtować swoje życie. Słabość i ubóstwo otaczają nas zewsząd. Mają niezgłębioną rolę do odegrania w naszym życiu. Czasami tylko wydaje nam się, że świat i człowiek jest doskonały, i wygląda tak, jak te wszystkie reklamy: piękne, barwne i silne. Jednak słabość została wkalkulowana w nasze życie, dotyka ona każdego człowieka i ma ona swoje zadanie do odegrania.

Kiedy Chrystus uzdrowił niewidomego od urodzenia, pytano się Go z czyjej winy ten człowiek zaniewidział: ze swojej, rodziców czy kogoś innego. Chrystus odpowiada kategorycznie - nie! Wyjaśnia, że dzieje się tak, aby objawiły się dzieła Boże. A jakież to są dzieła Boże? To przecież nic innego jak doprowadzenie człowieka do Zbawienia, do szczęśliwości, do ścisłej jedności z Bogiem, największej Miłości. I taka wydaje się jest najpełniejsza definicja słabości, choroby, niepełnosprawności. Jest ona nam potrzebna, a może nawet konieczna do prawdziwego poznania i zjednoczenia z Bogiem.

Naszym zadaniem jest, jak mówił Jan Paweł II, tworzenie cywilizacji miłości, w której otwierając się na miłosierdzie, doświadczamy prawdziwego miłosierdzia. Nie możemy powiedzieć, że ten problem nas nie dotyczy, to sprawa Państwa, może jakichś zakonnic lub księży. Nie! To sprawa każdego z nas, każdego z osobna. Miłość miłosierna jest uniwersalna, dotyka ona każdego, bez wyjątku i wzywa do odpowiedniej postawy. Jeśli nie otwieram się na chorych, sam staję się chorym. Jeśli nie otwieram się na niepełnosprawnych, sam jestem w pewien sposób niepełnosprawny. Jeśli w końcu sam nie dotknę słabości, sam stanę się słaby. Bo tylko w słabości jest siła, tylko przez słabość potrafimy wzrastać. Tylko przez nią Bóg prawdziwie do nas przemawia. Dotyk słabości pozwala nam zrewidować swoje postępowanie, życie, swój tak bardzo zaskorupiały egoizm. Ten jednak dotyk miłości wyzwala nas do prawdziwej miłości, a przez to do niej nas zbliża.

Miłość bliźniego - mówi papież Benedykt XVI - zakorzeniona w miłości Boga jest przede wszystkim powinnością każdego poszczególnego wierzącego, ale jest także zadaniem całej wspólnoty kościelnej, i to na każdym jej poziomie: od wspólnoty lokalnej, przez Kościół partykularny, aż po Kościół powszechny w jego wymiarze globalnym. Również Kościół jako wspólnota - czytamy dalej w Encyklice Deus caritas est - winien wprowadzać miłość w czyn. Konsekwencją tego jest fakt, że miłość potrzebuje również organizacji, aby w sposób uporządkowany mogła służyć wspólnocie. Świadomość tego zadania odgrywała w Kościele rolę konstytutywną od samych jego początków.

Również i dzisiaj staramy się tę miłość pielęgnować i rozwijać. W katolickim ruchu dobroczynnym "Betel", działającym od tak dawna w naszej archidiecezji, podejmowane są przeróżne działania na rzecz osób słabych i ubogich. Prowadzone są domy z niepełnosprawnymi sierotami społecznymi, wspólnoty skupiające rodziców z dziećmi specjalnej troski, wspólnoty integracyjne młodzieży sprawnej z niepełnosprawną, wspólnoty dla ludzi starszych wiekiem i wiele innych działań na rzecz tego środowiska. Problemów nie brakuje. Wad i usterek również. Brak odpowiedniej liczby wolontariuszy, brak liderów, brak ludzi chcących i nadających się do wzięcia odpowiedzialności na swoje barki. Brak również odpowiednich środków, brak czasami poparcia społecznego. Trudno jednak się załamywać i mówić, że przerasta to nasze siły i możliwości. Staramy się stawiać czoła wszystkim wyzwaniom. Nie można jednak zarzucić słuszności sprawy i konkretnego działania. Tutaj widzimy rzeczywiste działanie i realnych ludzi w potrzebie. To nie abstrakcja, ale konkretni ludzie, konkretni chorzy i niepełnosprawni, w końcu konkretne działania. Ważne, że te grupy -wspólnoty wsparcia istnieją w naszej archidiecezji. Znamiennym jest fakt, że wszyscy działający w tych poszczególnych wspólnotach są wolontariuszami, nie pobierają za swoją pracę, czas i zaangażowanie wynagrodzenia pieniężnego. To znak w dzisiejszym świecie. To świadectwo, którego tak bardzo nam brakuje.

Wspólnoty chorych i niepełnosprawnych "Betel" działające w naszej diecezji zostały zauważone dalej. Dziś na terenie innych diecezji przeszczepia się tę ideę, która tutaj powstała i funkcjonuje. Nawet w innych krajach Wschodu, ale także i Zachodu zaczęły powstawać ogniwa rodziny "Betel" na wzór tych z terenu diecezji częstochowskiej. To również znak i świadectwo, a także zobowiązanie. Dlatego musimy dołożyć jak najwięcej starań i wysiłku aby tu na miejscu głosić w sposób konsekwentny i klarowny tzw. cywilizację miłości. To przynosi efekty.

Dziś zbieramy na ten cel. Każda złotówka ma tutaj swoją wartość. Prosimy o datki na te konkretne działania, na Marcina i Piotrka, któremu zmarli rodzice, na Henia, Edytę, Ewę, których pozostawiono w dzieciństwie w szpitalu i wielu innych podobnych, którzy z nie swojej winy są zdani dzisiaj na innych. Prosimy również o modlitwę i moralne wsparcie we wszystkich lokalnych przedsięwzięciach na rzecz osób niepełnosprawnych i chorych. To bardzo pomaga. Świadomość innych popierających i wspierających dodaje skrzydeł. W szczególny sposób zachęcamy do osobistej posługi wśród tych ludzi. Już dziś zapraszamy do wzięcia udziału w spotkaniach świata osób niepełnosprawnych i chorych na Jasnej Górze w maju 13-14 i w sierpniu br. 18-19-20.

Nasza troska o niepełnosprawnych i chorych powinna wypływać z naszej wiary, ale również z naszego człowieczeństwa. Zaparzenie się w Chrystusa prowadzi do adoracji człowieka słabego. W Chrystusie odnajdujemy ubogich, a w nich z kolei odnajdujemy Chrystusa. Nasza troska o niepełnosprawnych, chorych i ubogich jest tylko przedłużeniem Sakramentalnego Stołu Eucharystycznego. Nie czymś oddzielnym lecz spójnym. Papież Benedykt XVI tak pisze w swojej pierwszej encyklice: Wewnętrzna natura Kościoła wyraża się w troistym zadaniu: głoszenie Słowa Bożego (kerygma-martyria), sprawowanie Sakramentów (leiturgia), posługa miłości (diaconia). Są to zadania ściśle ze sobą związane i nie mogą być od siebie oddzielone. Caritas nie jest dla Kościoła rodzajem opieki społecznej, którą można by powierzyć komu innemu, ale należy do jego natury, jest niezbywalnym wyrazem jego istoty.

Tak też powinno zaistnieć w nas samych. Karmieni Słowem Bożym i Sakramentami powinniśmy na co dzień dotykać słabość, a przez to odkrywać w sobie swoją słabość i wzrastać w prawdziwej miłości i do Odwiecznej Miłości, którą jest sam Bóg.

Wiara - czytamy w Encyklice Deus caritas est - która jest świadoma miłości Boga objawionej w przebitym sercu Jezusa na krzyżu, ze swej strony prowokuje miłość. Jest ona światłem - w gruncie rzeczy jedynym - które zawsze na nowo rozprasza mroki ciemnego świata i daje nam odwagę do życia i działania. Miłość jest możliwa i możemy ją realizować, bo jesteśmy stworzeni na obraz Boga. Żyć miłością i w ten sposób sprawić, aby Boże światło dotarło do świata.

Starajmy się więc być światłem w dzisiejszym świecie. Zagłębiajmy się w morze miłosierdzia poprzez Sakramenty i posługę caritas, aby ono nas ogarnęło łagodnymi falami miłości i ufności niezmierzonego Miłosierdzia Bożego. Deus caritas est - Bóg jest miłością!

Zaprzyjaźnione strony